Językiem po mapie - pasta z oliwek - Grecja

Od kilku lat wizyta w Grecji jest na mojej liście "do odwiedzenia". Miałam tam dotrzeć w tym roku, ale udało mi się powłóczyc tylko po Budapeszcie, Timiszoarze, Belgradzie i dotrzeć na Guczę (o tym w kolejnym wpisie jedzeniowo - podróżniczym). Ale jakiś czas temu była tam moja siostra i przywiozła mi przepyszną pastę z oliwek (a właściwie dwie - jedną z czarnych, a drugą z zielonych) i mimo, że można je obecnie dostać w wielu sklepach, to żadna z nich nie smakuje tak jak ta pierwsza.

Składniki:
garść zielonych oliwek
garść czarnych oliwek
oliwa z oliwek
płatki papryki (uwielbiam, więc dodaję w ilościach hurtowych)
suszone pomidory
bazylia
ząbek czosnku

Przygotowanie to moja ulubiona część, bo wrzucam wszystko do blendera i mielę do uzyskania pasującej mi konsystencji (ja lubię jak coś chrupie trochę, więc nie mielę na gładką masę). Do dekoracji i dla większej chrupkości dorzucam ziarna (tutaj trochę dyni i słonecznika).
Podaję z tostami czosnkowymi z bagietki, którą skrapiam też lekko oliwą.







Komentarze

  1. Pychota! Świetne są takie przepisy inspirowane zagranicznymi smakołykami :D Dużo wnoszą do naszej kuchni :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Wolałbym zajadać się taką pastą w Grecji, ale może za rok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Grecko, cudownie! :)

    mojebistro.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty